Podróż Majowa Skandynawia
Do Skandynawii wybraliśmy się w maju aby uniknąć tłumów turystów w szczycie sezonu. Na pierwszy ogień poszła Kopenhaga, później pojechaliśmy do Szwecji. Niestety okazało się że maj 2010 to najzimniejszy maj od 20 lat w tym rejonie Europy. I nie byłoby w tym nic specjalnie kłopotliwego, gdyby nie to że w ramach oszczędności postanowiliśmy spać w namiocie. Wytrzymaliśmy jedną, baaardzo długą noc. Było ok. 0 stopni. Na to nie byliśmy przygotowani sprzętowo, więc czym prędzej, nie zważając na oszczędności, wynajęliśmy domek.

O duńskich kampingach 2010-11-12
W Skandynawii kampingi są bardzo popularne – w samej Szwecji jest ich około pięciuset. Z jednej strony pogoda przez większą część roku nie nastraja do spędzania czasu na zewnątrz, ale z drugiej obfitość jezior i plaż morskich powoduje że jest to bardzo popularne hobby. Trzeba jednak wspomnieć że skandynawskie kampingi z naszymi, polskimi mają mało wspólnego. Przede wszystkim ludzie poruszają się tu kamperami lub przyczepami i to głównie do ich potrzeb są dostosowane pola. Namiotów jest bardzo mało. Kampingi to miejsca wypoczynku rodzin i osób starszych, a nie tak jak u nas młodzieży której nie stać na droższe lokum. Oczywiście i Skandynawii jest młodzież, ale w mniejszości. Za taką klientelą idzie odpowiednia infrastruktura – dobrze wyposażone łazienki i kuchnie, miejsca zabaw dla dzieci i strzeżone plaże. Biwakowanie, jak wszystko w tym regionie nie jest tanie dla Polaków. Za jedną osobę dziennie zapłacimy ok. 50 zł w przypadku namiotu i ok. 150 za domek kampingowy. Zatrzymaliśmy się pod Kopenhagą w miejscowości Greve na Hundige Strand Familiecamping Przybytek ten, mimo że leży ok 30 km od centrum Kopenhagi jest doskonale z miastem skomunikowany. Ale przede wszystkim leży niemal nad samym morzem. A duńskie niebo i nadmorskie światło to naprawdę poruszające połączenie :)

Kopenhaga 2010-11-12
Po Kopenhadze najlepiej poruszać się pieszo – wszystkie atrakcje są w zasięgu spaceru. To szczególnie ważne, bo transport publiczny jest bardzo drogi – jednorazowy przejazd to ok. 14 zł. Jeśli ktoś nie lubi łazić, można wynająć rower – działa system darmowych rowerów. Wrzuca się monetę, zabiera rower i jeździ. Po oddaniu roweru na stojak moneta jest zwracana. Problem w tym że bardzo trudno znaleźć te stojaki. Warto wybrać się na wycieczkę łodzią po kanałach – kosztuje ok. 30 zł / osoba. Jest zapewniony przewodnik w języku angielskim, niemieckim i hiszpańskim. Wycieczki mają stałą trasę. Zaczynają się w porcie Nyhavn, później płynie się do dawnych koszar, mijamy port duńskiej marynarki, jacht królewski, operę i zamek królewski, by kanałami Christianshavn dopłynąć pod bibliotekę i dalej głównym kanałem z powrotem do Nyhavn.

Ystad - miasto Kurta Wallandera 2010-11-12
Do Ystad pojechaliśmy żeby zobaczyć gdzie mieszkał i tropił przestępców Kurt Wallander - bohaterk kryminalnej serii Henninga Mankella. Miasteczko jest dla mnie archetypem szwedzkiego stylu życia. Kompletnie nie pasuje do fabuły książek Mankella pełnych morderstw i afer. Ale jest za to śliczne - cisza i spokój, nikt się nie spieszy, czysto tak że można by jeść z ulicy. Miasteczko jest położone nad samym morzem - można tu dopłynąć promem ze Świnoujścia. Do zwiedzania w sumie nie ma za wiele - to miasto do spacerów, do chłonięcia ducha szwedzkości. Będąc w Ystad warto pojechać kilkanaście km na północny zachód wybrzeżem aby zobaczyć Ales Stenar zwane szwedzkim Stonehenge.

Zakupy w Skandynawii 2010-11-12
Codzienne zakupy najlepiej robić w supermarketach, ze względu na ceny. Są obecne sieci tanich sklepów jak Netto czy Aldi. Nie ma problemu z zakupem pamiątek – najczęstsze motywy to drewniane koniki czy charakterystyczne łosie. Trochę więcej problemu sprawia zakup typowych przysmaków, przysmaków to dlatego że są one nieco dziwne: marynowane śledzie (nie przetrzymają podróży) czy konfitury z moroszek (takich białych malin). Najciekawszy jest jednak zakup alkoholu. W Szwecji działa państwowy monopol alkoholowy. Sklepy mają szyld Systembolaget i sprzedają alkohol osobom powyżej 20 roku życia (sprawdzają to). Jest ich dość mało więc nietrudno się domyślić że są zatłoczone. Wszystko to po to aby szwedzki naród nie rozpijał się. Z drugiej jednak strony dozwolona jest reklama alkoholu – w TV pełno spotów zarówno win, jak i mocniejszych trunków. Prawda jest taka że podatki od sprzedaży napojów wyskokowych są ważną pozycją w budżecie państwa, kto by się więc przejmował rozpijaniem społeczeństwa? Mówiąc o zakupach nie sposób nie wspomnieć o cenach. Skandynawia uchodzi za najdroższy rejon na świecie i nie ma w tym przesady. Nie ma tu niczego co byłoby tańsze niż w Polsce, trzeba się za to liczyć z tym że większość rzeczy jest 2-3-krotnie droższa. Żywność jest bardzo dobrej jakości – szczególnie godne polecenia jest pieczywo.

Sztokholm 2010-11-12
Sztokholm, podobnie jak Kopenhagę można i warto zwiedzać z wody. Funkcjonuje tu bilet 24-godzinny na tzw. tramwaje wodne. Tramwaje pływają między najciekawszymi atrakcjami turystycznymi - można wsiadać i wysiadać ile razy się chce. Nazywa się to hop-on hop-of. Z punktów obowiazkowych: stare miasto (gamla stan), statek Vasa, zamek królewski (Kungliga Slottet), Sergels Torg ze słynnym szklanym pomnikiem, zakupy spożywcze w Östermalmshalen, Skeppsholmen z parkami, wesołymi miasteczkami, oraz Södermalm dla fanów Millenium Stiega Larsona. Uff - dużo tego. Dlatego spędziliśmy tam 3 dni. Ale jakbym miała więcej czasu też na pewno bym się nie nudziła. Do Sztokholmu trafiliśmy w momencie zakończenia roku szkolengo przez maturzystów. Młodzież świętuje w całym mieście na ciężarówkach - platformach. Hałas nie z tej ziemi, ale duuużo pozytywnej energii. Przy okazji tego świętowania widać że w szwedzkich szkołach jest dużo imigrantów.

Jaka jest Skandynawia? 2010-11-12
Główne wrażenie jakie mi pozostało po podróży po Skandynawii dotyczy jakości życia – na pierwszy rzut oka ludzie tu są szczęśliwi i wyluzowani. Przypadkowo napotkane na pustej plaży osoby mówią nam dzień dobry, a sklepy są pozamykane o godz. 17. Panuje pełna jawność, najdobitniej wyrażona w oknach bez firanek. Wszyscy (naprawdę!) znają angielski: od załogi obiektów turystycznych, przez przypadkowo zagadanego przechodnia, po kilkuletnie dzieci. Jest to skutkiem oglądania telewizji – programy nie są puszczane z lektorem, tylko z napisami. Widać że Skandynawowie bardzo lubią uprawiać rośliny – przed każdym supermarketem jest wystawa z kwiatkami, a w nieosłoniętych oknach stoją storczyki. Ulubionym kwiatkiem jest chyba bratek – są wszędzie – na blacie w recepcji, w ogródku czy w donicach w mieście. Bardzo popularnym środkiem lokomocji są rowery – można spotkać pedałującego staruszka i elegantkę w wysokich szpilkach. Wyluzowanie ma też nieco dziwne skutki - do dzisiaj nie zapomnę piknikującej na cmentarzu pary. Skandynawia kojarzy mi się też z wodą - jest jej tam naprawdę pod dostatkiem - kanały, jeziora, rzeki. Woda jest oswojona - ludzie spędzają nad wodą wolny czas, wkomponowują ją w krajobraz. A niektórzy na wodzie mieszkają - w Kopanhadze można spotkać boat houses.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Z przyjemnością przeczytałem twoją relację. Jak już tu przy innej okazji pisałem wbrew powszechnemu mniemaniu dla mnie największym skarbem Skandynawii nie jest przyroda, fiordy etc. ale ... społeczeństwa. Ich stopień ucywilizowania jest dla mnie niedościgłym wzorem. Od czasu mojego pierwszego pobytu 19 lat temu, do dziś nie zmieniłem zdania. Polecam wyspy (Bornholm, Gotlandia, Møn), ale też miasta i miasteczka. Pozdrawiam
-
najlepiej powłóczyć się poza miastami.
-
myślę że jeszcze tam wrócę. powłóczę się po mniejszych miastach dla kontrastu
-
ciekawe spojrzenie na Skandynawię, trochę inne niż moje, ale może to przez to, że zwiedzaliście głównie miasta a ja ich unikam. Mimo, iż jeżdżę tam w szczycie sezonu turystycznego, to tłum ludzi rzadko widuję..
-
Sympatyczna relacja, milo sie czyta :-)